Woda zaklęta w butelce

Segment wód butelkowanych jest najszybciej rozwijającym się segmentem rynku napojów i składa się z około trzech tysięcy marek z całego świata. Każdego dnia powstają nowe. W ciągu dwunastu lat całkowita konsumpcja wody butelkowanej zwiększyła się ponad dwukrotnie – z 21 mld litrów w 1997 r. do 53,5 mld litrów w 2009 r. Według prognoz firmy Euromonitor International w 2016 r. przeciętny Polak wypije ponad 97 l wody. Jednak konsumpcja wody butelkowanej w Polsce jest nadal mniejsza niż w krajach zachodnich, jak stwierdził Piotr Grauer, ekspert firmy doradczej KPMG, w wypowiedzi dla serwisu Rzeczpospolitej www.ekonomia24.pl. Dodał jednak, że firmy działające w tej branży nie będą szczędziły środków na marketing i dystrybucję, a trend wzrostowy będzie trwał nadal.

Popularność wody butelkowanej nie powinna dziwić. Odpowiedni marketing, dystrybucja i otoczka historii skłaniają do kupowania wody. Wszystko zaczęło się w XVIII wieku, kiedy wśród ówczesnej europejskiej arystokracji modne stały się wyprawy do źródeł wód mineralnych. A zatem pojawiały się tam ówczesne spa, czyli szpitale i uzdrowiska. W ten sposób powstały znane marki, takie jak Perrier, Evian czy San Pellegrino. Wodę, która miała „moc uzdrawiania”, zaczęto dystrybuować w najodleglejsze miejsca jako dobro luksusowe. W tym celu korzystano z kamiennych tykw lub porcelanowych słoi. Później zostały one zastąpione szklanymi butelkami. Pozwoliło to na szerszą dystrybucję, jednak wciąż taka woda traktowana była jako napój dla bogaczy. Interes w eksploatowaniu źródła na większą skalę pierwsi dostrzegli Francuzi. Zaczęło się od Evian (1826), później pomysł skopiowało angielskie Malvern (1851), potem Per

Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów.