Kulturalny Wrocław bez gastronomii

Za niecałe dwa lata Wrocław zostanie na rok Europejską Stolicą Kultury. Tym samym miasto będzie miało szansę zaprezentować swoje dziedzictwo organizując koncerty, festiwale, pokazy. To także okazja do zarobienia pieniędzy. Rekordzistą jest Liverpool, któremu policzono, że dzięki temu tytułowi w 2008 roku do kasy miejskiej wpłynęło 800 milionów funtów. Restauratorzy wskazują jednak, że władze miasta robią bardzo niewiele albo wręcz przeszkadzają rozwojowi oferty gastronomicznej.



Tradycja grecka mówi o dziewięciu muzach, współcześni dodają do tego muzę filmową, a nawet telewizyjną. Ale nikt nigdy nie zająknął się nawet o gastronomii, więc trudno mieszanie w garnku uznać za sztukę. – Urojona wizja władz miasta polega na próbie robienia z Wrocławia miejsca kultury wyższej, a do takiej nie zalicza się w ich oczach szynkarstwo – twierdzi Andrzej Dobek, przewodniczący stowarzyszenia Nasz Rynek, które zrzesza 50 podmiotów na terenie starego miasta. – To jest właśnie skaza władz naszego miasta, że to co jest właściwie jedyną atrakcją Wrocławia, czyli jedynym takim w Polsce centrum rozrywkowym w jednym miejscu, w obrębie starego miasta, jest zupełnie niedoceniane i traktowane jako zło konieczne. Serwisem gastronomicznym miasta są smakiwroclawia.pl. Zdaniem tej redakcji we Wrocławiu dużo zmienia się na plus. – Obserwujemy powstawanie coraz większej liczby ciekawych miejsc, w których eksperymentuje się z kuchnią – pisze do nas redakcja smakiwroclawia.pl. – Coraz częściej restauracje kładą nacisk na produkty lokalne. Funkcjonują bazary, jarmarki świeżych produktów, jest hala targowa, a na osiedlach mniejsze bazarki. Na pozytywne strony kulinarnego Wrocławia zwracają uwagę też władze miasta. – Mamy świadomość, że różnym uroczystościom, obchodom, świętowaniu towarzyszy najczęściej oprawa kulinarna. Dlatego od pięciu lat n [...]