Ryby to smak mojego dzieciństwa – rozmowa z restauratorką Olgą Kopylovą   W NUMERZE

Ukraińska gastronomia w Polsce jest dziś faktem. Przybywa nowych restauratorów i konceptów. O tym, jak prowadzi się restaurację w Polsce, i o kuchni ukraińskiej rozmawiamy z Olgą Kopylovą, właścicielką warszawskich restauracji Czarnomorka otwartych na przełomie 2022 i 2023 r.

Czarnomorka najpierw powstała w Ukrainie. Proszę opowiedzieć o początkach restauracji, pomyśle na ten koncept.

 Pierwsza Czarnomorka została otwarta w Kijowie w 2013 r. Postanowiłam otworzyć miejsce ze znakomitymi smażonymi rybami i owocami morza. Kiedy restauracja już istniała, cały czas tak naprawdę trwał proces kształtowania się jej tożsamości. Pojawiały się pomysły na nowe rozwiązania, coś dodawaliśmy, coś się zmieniało, ale kwintesencja miejsca, czyli nasze know- how w zakresie smażenia ryb, pozostawało jako fundament, na którym przeobrażała się Czarnomorka. 

Czy trudno było przenieść pomysł na polski rynek?

W Polsce lekko zmieniliśmy koncepcję, np. zrezygnowaliśmy z kelnerów na rzecz samoobsługi. Związane to było z tym, że tu są inne podatki związane z wynagrodzeniem personelu. Ale sam koncept pozostał ten sam. Nasza dewiza brzmi: smażymy smaczne ryby. Kochamy naszych gości, dajemy im pyszne posiłki i uśmiechy. Pragniemy, aby rozkoszowali się u nas zarówno pysznym posiłkiem, jak i atmosferą, jaką tworzymy w Czarnomorce. 

Jak wyglądało skompletowanie zespołu, szefa kuchni, menedżera restauracji tu, w Polsce?

To nie było trudne zadanie. Wierzę, że ludzie przyciągają ludzi. Dlatego ci właściwi po prostu pojawiali się na naszej drodze. Z dumą podkreślam, że mamy świetny zespół