Teo Vafidis.
Nieoficjalny ambasador Kultury i kuchni greckiej w Polsce,
ekspert i doradca kulinarny, przedsiębiorca i od niedawna – touroperator.
– To ile lat jest już Pan polskim Grekiem?
– Po raz pierwszy przyjechałem do Polski w 1986 roku.
– Kiepsko się wtedy prezentowaliśmy.
– Polska od tamtego czasu dokonała kolosalnego postępu. Wy może tego nie widzicie, ale różnica między 1986 rokiem a 2012 jest ogromna. W dodatku Polska sama stanęła na nogi. Bez gigantycznej pomocy, jaką otrzymali choćby Niemcy z NRD.
– Przywędrował Pan do nas właśnie stamtąd, z Niemiec.
– Do Polski przyjechałem za namową żony Małgosi, która jest Polką. Wspólnie podjęliśmy decyzję o przeniesieniu domu i rodziny. Oprócz powodów sentymentalnych były też inne – ekonomiczne. Sprzedałem swoje restauracje w Grecji i założyłem nowe w Niemczech. Jedna marka kosztowała wtedy 80 drachm. Przebicie było olbrzymie.
– Jak Panu szedł biznes u naszych sąsiadów?
– Dobrze. Lokale przynosiły mi zyski, miałem kłopot tylko z jedną restauracją. Dokładałem do niej z dwóch innych przez 8 lat – chciałem ją mieć ze względów prestiżowych, ale w pewnym momencie trzeba było to przerwać. W końcu to biznes – musi przynosić zyski.
– Co poszło nie tak?
– W tym miejscu działało wcześniej kilka innych lokali, które jakoś niespecjalnie podobały się gościom. Mieli o tym miejscu niedobrą opinię. Płaciłem za niezbyt przychylną atmosferę dla tego miejsca. Czasami tak bywa.
– Był pan szefem kuchni do wynajęcia?
– Nie, zawsze byłem szefem i właścicielem. Taki jest mój styl. To trudne, ale zawsze łączyłem te dwie role. Lubię się angażować i lubię, kiedy moi goście to widzą.
– Dlaczego to takie trudne?
– Trzeba wtedy wszystkiego pilnować w pojedynkę. Jak jesteś człowiekiem na etacie, to wracasz do domu po pracy i niczym się nie martwisz. Nie musisz się przejmować, że miałeś dzisiaj 200, 300 czy 400 osób. Albo że nie wyrobiłeś planu finansowego.
– To dlatego nie prowadzi Pan teraz własnej restauracji?
– Mam kilka różnych biznesów – prowadzę firmę The Greek Gourmet, sprowadzającą oryginalne gr [...]
Nieoficjalny ambasador Kultury i kuchni greckiej w Polsce,
ekspert i doradca kulinarny, przedsiębiorca i od niedawna – touroperator.
– To ile lat jest już Pan polskim Grekiem?
– Po raz pierwszy przyjechałem do Polski w 1986 roku.

– Kiepsko się wtedy prezentowaliśmy.
– Polska od tamtego czasu dokonała kolosalnego postępu. Wy może tego nie widzicie, ale różnica między 1986 rokiem a 2012 jest ogromna. W dodatku Polska sama stanęła na nogi. Bez gigantycznej pomocy, jaką otrzymali choćby Niemcy z NRD.
– Przywędrował Pan do nas właśnie stamtąd, z Niemiec.
– Do Polski przyjechałem za namową żony Małgosi, która jest Polką. Wspólnie podjęliśmy decyzję o przeniesieniu domu i rodziny. Oprócz powodów sentymentalnych były też inne – ekonomiczne. Sprzedałem swoje restauracje w Grecji i założyłem nowe w Niemczech. Jedna marka kosztowała wtedy 80 drachm. Przebicie było olbrzymie.
– Jak Panu szedł biznes u naszych sąsiadów?
– Dobrze. Lokale przynosiły mi zyski, miałem kłopot tylko z jedną restauracją. Dokładałem do niej z dwóch innych przez 8 lat – chciałem ją mieć ze względów prestiżowych, ale w pewnym momencie trzeba było to przerwać. W końcu to biznes – musi przynosić zyski.

– Co poszło nie tak?
– W tym miejscu działało wcześniej kilka innych lokali, które jakoś niespecjalnie podobały się gościom. Mieli o tym miejscu niedobrą opinię. Płaciłem za niezbyt przychylną atmosferę dla tego miejsca. Czasami tak bywa.
– Był pan szefem kuchni do wynajęcia?
– Nie, zawsze byłem szefem i właścicielem. Taki jest mój styl. To trudne, ale zawsze łączyłem te dwie role. Lubię się angażować i lubię, kiedy moi goście to widzą.
– Dlaczego to takie trudne?
– Trzeba wtedy wszystkiego pilnować w pojedynkę. Jak jesteś człowiekiem na etacie, to wracasz do domu po pracy i niczym się nie martwisz. Nie musisz się przejmować, że miałeś dzisiaj 200, 300 czy 400 osób. Albo że nie wyrobiłeś planu finansowego.
– To dlatego nie prowadzi Pan teraz własnej restauracji?
– Mam kilka różnych biznesów – prowadzę firmę The Greek Gourmet, sprowadzającą oryginalne gr [...]
Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów.
Strefa prenumeratora
Wszyscy prenumeratorzy miesięcznika w ramach prenumeraty otrzymują login i hasło umożliwiające korzystanie z pełnych zasobów portalu (w tym archiwum).
Prenumerata RYNKU TURYSTYCZNEGO to:
Prenumerata RYNKU TURYSTYCZNEGO to:
- Pewność, że otrzymasz wszystkie wydania miesięcznika prosto na biurko
- Dostęp do pełnych zasobów portalu www.rynek-turystyczny.pl (w tym archiwum dostępne wyłącznie dla prenumeratorów)
- Rabat uzależniony od długości trwania prenumeraty
- Wszystkie dodatkowe raporty tylko dla prenumeratorów
Prenumeratę możesz zamówić:
- Telefonicznie w naszym Biurze Obsługi Klienta pod nr 22 333 88 20
- Korzystając z formularza zamówienia prenumeraty zamieszczonego na stronie www.sklep.pws-promedia.pl
Jeśli jesteś prenumeratorem a nie znasz swoich danych dostępu do artykułów Restauracji napisz skontaktuj się z nami, bok@pws-promedia.pl
Dodaj komentarz