W ostatnich latach na stołach polskich restauracji króluje prosecco. Miłość do tego włoskiego wina musującego jest zresztą światowym trendem. Bąbelki z Veneto chcą pić wszyscy – na plażach, na piknikach, w dyskotekach oraz w eleganckich restauracjach. Osobiście bardzo się cieszę, że moda na musiaki rozszerzyła się także na hiszpańską cavę. Coraz częściej też sięgamy po francuskie szampany. Pytanie tylko – z czym to pić?
Porzekadło o szampanie o poranku faktycznie ma duże zastosowanie. To jedyne wino, które bez żadnych konsekwencji – za to z dużą przyjemnością – można wypić do leniwego, spokojnego i obfitego śniadania. A przecież takie właśnie jadamy w hotelach i restauracjach. Warto więc rozważyć opcję podania na bufecie albo na specjalne zamówienie kieliszka wina musującego. To naprawdę szczyt luksusu, który docenią koneserzy. Jak ktoś się uprze, to może pić szampana także do obiadu. A potem już aperitif i… naturalnie kolejne wino musujące.
Na początek
Aperitif wciąż jest u nas zbyt mało kultywowany. A jest to niezwykle istotny element, który może ustawić całą wizytę gości w naszej restauracji. Kieliszek jakiegoś lekkiego alkoholu o wysokiej kwasowości może być gwarancją świetnej zabawy, ale przede wszystkim niezwykle dobrego odbioru naszej kulinarnej oferty. Po pierwsze dlatego, że pobudzi soki trawienne, goście staną się głodniejsi, więcej zamówią i bardziej docenią kolację. Drugie, znacznie ważniejsze zadanie aperitifu, to wprawienie klientów w lepszy nastrój. Nie mam tu na myśli procentów, które wraz z bąbelkami uderzą do głowy. Chodzi raczej o odpowiednią celebrację, wprowadzenie do spotkania przy stole, które ma być czymś więcej niż tylko pochłanianiem potraw i napojów. Tradycję aperitivo do perfekcji opanowali południowcy. Jego nazwa wywodzi się od łacińskiego słowa aperire – otworzyć się. Włosi mawiają, że nie powinno się jeść na pusty żołądek. We Francji nigdy nie siada się do stołu bez choćby kilkuminutowego wstępu. U mieszkańców Italii te kilka minut zamienia się w godzinę, a czasem nawet więcej. Aperitivo to po prostu pora dnia. Zanim dotrzemy do miejsca, gdzie...