Zawsze w okolicach walentynek ktoś mnie pyta, czy wino może być afrodyzjakiem. Niestety żadne znane mi opracowanie medyczne nie potwierdza pozytywnego wpływu wina (ani innych alkoholi) na libido. Wręcz przeciwnie – alkohol spożyty w większej ilości wpływa negatywnie na nasz organizm także pod kątem miłosnym. Ale czy na pewno? Przecież poza sferą czysto fizjologiczną mamy też – tak ważną w miłosnych konkurach – strefę emocjonalną, a tutaj wino okazuje się niezwykle ważne i pomocne.
Seler, krewetki, szparagi, czekolada – jest wiele potraw i produktów spożywczych, które możemy zaliczyć do afrodyzjaków. Nie zapominajmy jednak, że najistotniejsze podczas walentynkowej lub jakiejkolwiek innej randki są emocje, odpowiedni nastrój. W tej dziedzinie wino może nam pomóc. Naturalnie najlepszym przyjacielem pary kochanków będzie kieliszek szampana, który pomoże we wprowadzeniu odpowiedniego nastroju. Innym pomysłem mogą być wina różowe. Nie wymieniam ich tutaj ze względu na jakieś nadprzyrodzone zdolności, których brak winom białym czy czerwonym. Nie, chodzi tutaj o prostą, ale jakże zauważalną cechę – mianowicie o kolor. Chcemy czy nie, różowe barwy kojarzą się nam z miłością, z zakochanymi i z walentynkami. Już z tego powodu warto urządzić w swojej restauracji walentynkowy wieczór właśnie z różowymi winami. Oczywiście dobierając do tego odpowiednie menu.
Skąd biorą się wina różowe
Zanim opowiem o swoich pomysłach na łączenie kuchni z winami różowymi, warto przypomnieć, skąd biorą się trunki o tak charakterystycznym kolorze. Wbrew pozorom nie powstają one w wyniku zmieszania białych i czerwonych. Proces jest nieco bardziej skomplikowany. Zdecydowana większość odmian winogron (zarówno białych, jak i czerwonych) ma biały, zupełnie bezbarwny sok. Gdy zerwiemy jagodę...