Dmitriy Babak, Restauracja Baczewskich w Warszawie
Mój ulubiony superfood to: orzechy, miód, cytryna, borówka, quinoa, szpinak i imbir. Tak, to są moje ulubione superfoody. Czym jest superfood? Termin ten był użyty po raz pierwszy w 1998 r. przez Aarona Mossa w czasopiśmie „Nature Nutrition”. Chodzi tutaj o grupę produktów zawierających większą ilość elementów, które mają wyjątkowo cenne właściwości, potwierdzone naukowo. Do takich składników należą witaminy, głównie antyoksydacyjne, witamina D, związki bioaktywne, minerały oraz kwasy tłuszczowe z rodziny omega 3. Dzięki superfoodom możemy zyskać więcej energii, stracić na wadze, a nawet wspomóc organizm w walce z niektórymi dolegliwościami, a do tego są lekkostrawne i niskokaloryczne.
Jemy je w domu z rodziną i często używam w kuchni. Można połączyć niektóre z nich w jednym daniu, przyrządzając, dla przykładu, granolę z jogurtem naturalnym, albo używać z osobna.
Większą uwagę należy zwrócić na jakość samych produktów. Orzechy należy kupować w całości (żadne mieszanki), nie dawno pakowane, prażyć lekko na patelni lub w piecu przed użyciem, w ten sposób można się pozbyć zbędnej wilgoci w produkcie i uzyskać wyraźny smak.
Miód – koniecznie naturalny, ciężko go spotkać w przeciętnym sklepie, bardziej na targach lub na stoisku z zdrową żywnością.
Quinoa (komosę ryżową) polecam czerwoną, jest smaczniejsza i korzystniejsza. Używam ją zarówno na ciepło, jako dodatek do dań głównych, jak i na zimno – do sałatek.
Borówkę na równi z innymi owocami polecam dodawać do każdego deseru lub jogurtu, w restauracji dodaję je do smażonych serniczków galicyjskich, upiększam nimi desery i nawet dodaję do przekąsek zimnych (selekcja serów, deska mięs, sałaty…)
fot. materiał prasowy
Dodaj komentarz