Alkohol, tak jak inne produkty, drożeje. Wzrost cen nie wpływa jednak na sprzedaż najdroższych win. Branża produktów luksusowych jest odporna na kryzys. Wiedzą o tym właściciele restauracji fine diningowych.
W wielu topowych polskich lokalach gastronomicznych znajdziemy znane, kultowe i drogie marki alkoholi, a długość karty nieraz przyprawia o zawrót głowy. Popatrzmy na to zjawisko z różnych perspektyw.
Z perspektywy klienta
Dane opublikowane przez KPMG pokazują, że w 2020 r. (czyli w roku pandemii!) wzrósł majątek Polaków o 8,4 proc., a zapasy gotówki powiększyły się aż o 1/3. Według tego samego raportu, przybyło także osób, których wartość majątku netto wynosi ponad milion dolarów. W 2020 r. w Polsce mieszkało ich 134 tys., podczas gdy w 2017 – 62 tys. Klasa średnia rośnie jeszcze szybciej, a to ma wpływ na jakość życia i konsumpcję. Klient restauracji fine diningowej nie przychodzi do niej, aby oszczędzić pieniądze. Zwykle ma inny cel i do jego realizacji potrzebuje dobrego, a czasem wręcz bardzo prestiżowego alkoholu. Jeśli nie znajdzie go w karcie, będzie zawiedziony.
Z perspektywy dystrybutora
Paweł Gąsiorek, prezes zarządu Domu Wina, jednego z najważniejszych importerów znanych marek, wyjaśnia, że trzeba odróżnić rynek win luksusowych, które kupowane są po to, aby je skonsumować, od rynku kolekcjonerskiego, na którym butelka wina jest inwestycją lub częścią zbiorów, a jej cena może sięgać kilkudziesięciu tysięcy złotych. – Z handlowego punktu widzenia wino, za które płacimy w restauracji kilkaset złotych za butelkę, to już jest segment superpremium – twierdzi Paweł Gąsiorek. W 2021 r. firma odnotowała wzrost sprzedaży w segmencie win kosztujących powyżej 360 zł za butelkę aż o 61,4 proc.!
Co się najlepiej sprzedaje
?...