Drukowanie steka z doskonale wyczuwalnymi włóknami wołowiny w każdej polskiej kuchni, roboty dowożące jedzenie standardem w rodzimych restauracjach i drony dostarczające nie tylko jedzenie, ale też książki czy pranie wprost do naszych drzwi. Czy taka przyszłość czeka branżę food w najbliższych latach? Sprawdź, co o rozwoju AI i nowych technologiach powiedzieli eksperci podczas minionego spotkania Food Working!
fot. materiał prasowy
Szansa czy zagrożenie?
Prognozuje sprzedaż, usprawnia logistykę dowozów, a jednocześnie odciąża pracownika z monotonnych zadań. Choć wpływ nowych rozwiązań na branżę spożywczą i gastronomiczną jest dziś niekwestionowany, to trudno wyobrazić sobie pracę i życie człowieka za 5-10 lat w świecie tak bardzo determinowanym sztuczną inteligencją i innowacjami. Czy intensywny rozwój jest dla człowieka szansą, czy wręcz przeciwnie – zagrożeniem?
Podczas minionego spotkania branżowego z cyklu Food Working, eksperci byli zgodni, że najnowsze rozwiązania to przede wszystkim ogrom możliwości rozwoju i bardziej zaawansowanego odciążania człowieka od trudnych, monotonnych zadań.
W nowych technologiach upatruję więcej szans niż zagrożeń, a technologia pozwala lepiej zarządzać zasobami – skomentował Mateusz Kowalczyk, CEO Foodsi, dodając, że choć Foodsi nie kojarzy się wprost z AI, to na co dzień starają się korzystać z generatywnej sztucznej inteligencji, czyli takiej formy, która może tworzyć dowolne obrazy czy treści.
Żabka stoi na danych, czyli otwieranie nowych sklepów w parze z AI
Sztuczna inteligencja optymalizuje procesy, ułatwia pracę, analizuje duże ilości danych. Co to jednak oznacza w odniesieniu do sektora handlu? Jak się okazuje, wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań AI w kwestii chociażby otwierania nowych sklepów, jest dziś kluczowe.
Żabka stoi na danych; otwierając nowy sklep bazujemy na danych historycznych, demograficznych czy danych ruchu w okolicy. To wszystko wspiera człowieka w podejmowaniu decyzji – wyjaśnił podczas spotkania Food Working Tomasz Głowacki, Head of Data Science, Grupa Żabka.
Żabkę uznaje się za najszybciej rozwijającą się sieć typu modern convenience w Europie i jedną z najbardziej dynamicznych na świecie. Nowoczesne technologie, które są przez nią wykorzystywane m.in. do unowocześniania sklepów ułatwiają życie i uwalniają czas milionom klientów.
Zamawianie jedzenia w świecie AI
Z roku na rok proces zamawiania jedzenia do domu bardzo się skraca. Coraz mniej osób korzysta dziś z zamówień telefonicznych, chętniej zaś sięgamy po aplikacje, za pośrednictwem których już po kilku kliknięciach z niecierpliwością możemy oczekiwać dostawy kuriera. Możliwość tę szczególnie doceniają młodsi konsumenci, którzy chętniej wybierają kontakt zapośredniczony.
Na zamówienia z restauracji warto jednak spojrzeć także z drugiej strony, czyli z perspektywy lokalu. Tradycyjne, telefoniczne złożenie dowolnego zamówienia jest w gruncie rzeczy czasochłonne. Jak wskazał Maciej Statkiewicz, Head of Wolt Drive Polska: Składa się z około 7 etapów i zajmuje 5-10 minut czasu pracy obsługi. Nowe technologie skracają to do minimum.
Zamawiając jedzenie za pośrednictwem aplikacji ograniczamy czas na rozmowę obsługi z klientem, przyjęcie zamówienia i ewentualne wyjaśnienie jego szczegółów, przekazanie go do kuchni, następnie dopasowanie kierowcy i wydanie gotowego dania. W świecie aplikacji mobilnych wszystko dzieje się automatycznie z ograniczeniem ryzyka pomyłek.
Świat aplikacji mobilnych. W czym tkwi ich sukces?
Jak stworzyć aplikację, która – jak Foodsi – w ciągu kilku lat została pobrana przez ponad 1,5 mln użytkowników? Zdaniem Maciej Statkiewicza – aplikacja musi być prosta, by można było przejść do zamówienia w kilku krokach. Powinna też zainteresować nie tylko klientów, ale również merchantów.
Twórcy aplikacji próbują różnych rozwiązań, by w jak największym stopniu przyciągnąć do siebie konsumentów na dłużej. Wolt zaproponował na przykład subskrypcję podobną do tej znanej fanom Netflixa, która umożliwia nieograniczone dowozy jedzenia i inne promocje wyłącznie dla subskrybentów Wolt+.
Drukowany kotlet, drukowany łosoś i drukowany klopsik z IKEA – czy jesteśmy na to gotowi?
Temat drukarek 3D niewielu z nas dziś szokuje. Coraz częściej pojawiają się one już w szkołach, wprowadzając dzieci i młodzież od pierwszych poziomów edukacji w świat nowych technologii. Zdziwienie budzić jednak może wykorzystanie druku 3D w branży spożywczej. Jak się jednak okazuje, drukowanie jedzenia pozostawia przed ekspertami coraz mniej tajemnic, a efekty są niezwykle intrygujące. Wydruk tradycyjnego kotleta z zachowaniem włóknistości mięsa, łososia z utrzymaniem jego struktury czy kultowych klopsików IKEA nie jest już żadnym wyzwaniem dla specjalistów.
Podczas minionego spotkania z cyklu Food Working, Maciej Głowacki, Chief Design Officer Sygnis S.A., wyjaśnił, że w kategorii jedzenia wydrukować dziś można niemal wszystko, ważne by substancja, z której powstaje wydruk miała półpłynną formę. Z tego względu świetnie sprawdzają się produkty takie jak: czekolada, dżem, masa cukrowa, ciasto, pasty itp. W związku ze zbliżającym się okresem bożonarodzeniowym warto zainteresować się także zamówieniem makaronowych choinek czy gwiazdek, które świetnie wpiszą się w świąteczny, smakowity klimat, a jednocześnie są dobrą opcją na popularne w świecie fine diningu oszukiwanie zmysłów.
W druku 3D jest świetny potencjał, by zrobić na przykład samochodzik z mięsa komórkowego, który można zjeść w całości– wyjaśnia Maciej Głowacki, dodając, że drukowanie jedzenia odpowiada na coraz większy problem dysfagii, czyli trudności ze spożywaniem posiłków przez osoby starsze, które do niedawna skazane były na tzw. papki. Druk 3D z papki tworzy konkretne formy, co znacząco wpływa na experience jedzenia – dodaje ekspert. Choć polskie szpitale nie oferują takich rozwiązań, to za granicą będziemy się z tym spotykać coraz częściej.
Roboty w restauracjach
Kilka lat temu nikt nie przypuszczał, że zamiast kelnera w restauracji, będzie obsługiwał nas robot. Dzisiejsze technologie umożliwiają usprawnienie tego procesu, wprowadzając do lokalu innowacyjną maszynę, która poda zamówienie oraz odbierze brudne naczynia, zastępując obsługę. Może być to dość zaskakujące, ponieważ zespół kelnerski, szczególnie w restauracjach premium, jest jednym z kluczowych czynników, które wpływają na ocenę miejsca i powracalność gości – komentuje Marcin Pawlak, Key Account Manager LSI Software – Pion PUDU,zaznaczając, żeautomatyzacja procesów w gastronomii jest dziś nieuchronna. Pojawienie się takich maszyn jak roboty PUDU, to możliwość odciążenia pracowników będących na pierwszej linii kontaktu z klientem, w taki sposób, aby zapewnić gościom jeszcze lepszy serwis i opiekę podczas wizyty w danej restauracji.
Maszyny poruszające się między stolikami, które podjeżdżają z tacą pełną posiłków i życzą gościom lokalu smacznego – tak pokrótce można opisać autonomicznych kelnerów od PUDU Roboty, które wspierają restauratorów w ich codziennej pracy.
Jaka czeka nas przyszłość?
Podczas minionego spotkania z cyklu Food Working uczestnicy debaty, oddając wodze technologicznym fantazjom, wskazali wizje przyszłości branży food, które – być może już niedługo – staną się rzeczywistością. Zdaniem Marcina Pawlaka, roboty w restauracji staną się standardem, który – choć obecnie szokuje, intryguje, zastanawia – w przyszłości stanie się stałym elementem profesjonalnej obsługi gościa.
Przedstawiciel Wolt, choć zaprezentował możliwości dostaw jedzenia dronem czy jetpackiem nie do końca wierzy w potencjał tych rozwiązań. Jak podkreśla, może być to skomplikowane w kontekście dostępnej infrastruktury drogowej, a także niesprzyjających warunków atmosferycznych. Wyobraźmy sobie jednak, że mamy miasto, w którym mamy optymalną ilość pralni, poczt, sklepów i mamy kuriera, który dostaje notyfikację w apce by zrobić nam zakupy, bo ma sygnał na przykład z naszej lodówki. Może po drodze odbierze nam też ubrania z pralni. Wyobrażam sobie, że całkiem niedługo będziemy mieli prywatnego kuriera od wszystkiego – dodał Maciej Statkiewicz.
Maciej Głowacki ma z kolei nadzieję, że drukowanie jedzenia w zaciszu własnego domu stanie się codziennością. Obecnie koszt drukarki 3D drukującej jedzeniem wynosi już tylko kilka tysięcy euro, a branża wierzy, że dostępność drukarek będzie rosnąć i pociągać za sobą też dalsze spadki cen. Tym, co z pewnością przyczyni się do intensywniejszego rozwoju tego sektora, jest pogłębianie badań z zakresu materiałoznawstwa i zdobywanie nowej wiedzy o technologii druku.
Przedstawiciel Żabki pewien jest zaś jednego: AI nie zabierze nam pracy, wręcz przeciwnie, stosowanie systemów sztucznej inteligencji z całą pewnością przyniesie organizacji wiele korzyści związanych ze wzrostem efektywności pracowników. Część zawodów zniknie, ale na pewno powstaną też nowe. Zdaniem Tomasza Głowackiego człowiek będzie miał więcej czasu na poświęcenie się kreatywnej i merytorycznej pracy. Natomiast powtarzające się zadania, które robimy z automatu, a zabierają nam sporo czasu, będzie można oddać w „ręce” AI.
Szansa, którą należy wykorzystać
Piąte spotkanie z cyklu Food Working w ramach projektu Food and Design jest potwierdzeniem, że sztucznej inteligencji nie należy się bać i wręcz przeciwnie – należy ją coraz odważniej wprowadzać do swojej pracy. Dla każdego z nas to nie tylko ogromne wyzwanie, ale także możliwość, która może odmienić naszą codzienność na lepsze.