Polacy coraz częściej jadają poza domem. Chodzimy do restauracji, bo chcemy się spotkać z rodziną i bliskimi, bo jest to pewnego rodzaju odskocznia od codziennego życia, bo… zwyczajnie nie chce nam się gotować. Wydaje się to proste i oczywiste, ale czy takie wyjście jest dla wszystkich możliwe?
80 proc. barów i restauracji nie jest dostosowanych do obsługi klientów z niepełnosprawnością – mówi krytyk kulinarny i teatralny Maciej Nowak. – Mamy bowiem błędne koło: restauratorzy uważają, że to zbędny wydatek, bo klientów na wózkach jest niewielu, a osoby z dysfunkcją ruchową ograniczają wizyty w restauracjach, bo wiedzą, że będą tam miały kłopoty. Potwierdzają to opinie środowiska osób niepełnosprawnych. Na portalu Niepelnosprawni.pl przeprowadzono ostatnio sondę na ten temat. Spośród paruset czytelników serwisu 82,2 proc. zgadza się z opinią krytyka. Jedynie 8,9 proc. uważa inaczej, tyle samo nie ma zdania. Sytuacja jest bardzo trudna. Ale nie tylko w Polsce. Również w Niemczech i we Francji są z tym nieustające kłopoty. Problem jest dostrzegany, ale raczej jako utrudnienie w funkcjonowaniu i tak trudnego biznesu. W Polsce mieszka pięć milionów osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami. Ze statystyk unijnych wynika, że osoby niepełnosprawne stanowią aż 10 proc. obywateli Unii Europejskiej. Jeśli doliczymy do nich osoby starsze i rodziców z małymi dziećmi w wózkach, łatwo policzyć, z jakiej rzeszy klientów restauratorzy rezygnują co dnia. Największą przeszkodą dla osób z niepełnosprawnością są oczywiście bariery architektoniczne, które często wręcz uniemożliwiają korzystanie z restauracji. I choć polskie prawo budowlane nakazuje dostosowanie obiektów użyteczności publicznej do potrzeb osób niepełnosprawnych, to nawet w lokalach zbudowanych zgodnie z przepisami osoby poruszające się na wózkach często napotykają liczne przeszkody. – Ponieważ przepisy budowlane w tej kwestii są jednoznaczne, gastronomicy obchodzą je, uzyskując zgodę na dopuszczenie do użytku bez udogodnień – wyjaśnia Maciej Nowak. – Część tych dopuszczeń pewnie jest uzasadniona, bo np. lokal znajduje się w pomieszczeniach dawnych, powstałych w czasach, gdy budowano bez troski o te kwestie. Ale również w nowych budynkach nie ma toalet dla niepełnosprawnych. I tego już nie rozumiem. Restauratorzy czy też meneżerowie lokali w ogóle nie widzą w tym problemu. Mówią, że jak będzie potrzeba, to wniosą klienta, a poza tym niepełnosprawni i tak nie przychodzą, więc nie ma potrzeby, aby w udogodnienia dla nich inwestować.
Doradzają architektom i projektantom
Prezes Fundacji Integracja Piotr Pawłowski podkreśla, że dostępność architektoniczna to najbardziej podstawowy wymiar integracji społecznej osób z niepełnosprawnością. – Dostępność to nie tylko wybudowanie pochylni czy...