W związku z dynamiką zmian, jakie zachodziły w ostatnich latach w branży gastronomicznej, drastycznie zmieniły się obowiązujące dotychczas zasady panujące w relacji pracodawca – pracownik. Na skutek reorientacji w tym aspekcie znacząco wzrosły wynagrodzenia osób pracujących w całym sektorze. Czy jednak przełożyło się to na widoczny poziom świadczonych usług?
Najlepsi fachowcy w dalszym ciągu nie mają trudności ze znalezieniem pracy. Z tą różnicą, że obecnie, np. w porównaniu z rokiem 2010, mogą liczyć na naprawdę wysokie uposażenie i inne profity wynikające z nowych kontraktów. Efekt Euro 2012 i, co za tym idzie, rozpoczęcie ekspansji całej branży turystycznej, spowodował, że w przeciągu kilku lat rynek pracodawcy zamienił się w rynek pracownika. Coraz więcej nowych miejsc pracy, nowe połączenia pomiędzy nie tylko już największymi miastami w kraju, ale i reszty Europy oraz zmiana pokoleniowa sprawiły, że obecnie to pracodawca musi zabiegać o pracownika. Bez względu na to, czy chce pozyskać nowe osoby, czy też zachować aktualny stan zatrudnienia. Jako przykład niech posłużą dwa stanowiska: kucharz i szef kuchni.
Współczesny kreator smaku
Gdzie najbardziej widać zmiany? Wszędzie. Dosłownie w każdym aspekcie. Poczynając od wyglądu, poprzez sposób zachowania i kulturę osobistą oraz wrodzony talent (lub jego brak, ale do niektórych nigdy taka informacja nie dotrze), na warsztacie i umiejętnościach kończąc. Stąd coraz większa przepaść dzieląca kucharzy/szefów kuchni o indywidualnej linii i charakterze od pseudoartystów, którzy z gotowaniem mają niewiele wspólnego. Wpływ na to też z całą pewnością mają współczesne trendy i media. Upraszczając – jakieś pięć-sześć lat temu cały kraj chciał tańczyć. Programy, konkursy spowodowały, że taniec stał się szalenie modny. Niestety, tym razem dla branży gastronomicznej, Polacy stwierdzili, że będą gotować. Nie widziałbym w tym nic złego, gdyby nie to, że – tak samo zresztą jak w tańcu – część osób zaczęła się z tym afiszować. Stąd taki boom. Według większości osób, które chcą dołączyć do gastronomicznej braci, gotowanie jest bowiem prostsze od tańczenia.