Restauratorzy liczą straty i wszelkimi sposobami próbują wyjść na prostą. Jedni z nadzieją, a inni pełni obaw czekają na koniec wakacji. Wszyscy natomiast boją się drugiej fali pandemii, która może (choć nie musi) nadejść jesienią. Jednak wiele zależy od postaw właścicieli i personelu lokali – czy pozwolą sobie na lekceważenie wytycznych, czy będą przestrzegać rygoru sanitarnego. O czym warto pamiętać?
Dla wielu restauratorów okres wakacji i rosnąca liczba gości, którzy zamienili podróże zagraniczne na turystykę krajową, okazał się doskonałym sposobem na poprawę sytuacji finansowej i pierwsze widoczne zyski po okresie lockdownu. Fakt, że ciepłe dni w wielu miejscowościach turystycznych przełożyły się na tłumnie odwiedzających restauracje gości, cieszy każdego, kto jest związany z branżą gastronomiczną – zaczynając od dostawców, poprzez zarządzających kampaniami reklamowymi, aż po samych pracowników, którzy jeszcze niedawno obawiali się o swoje stanowiska pracy. Mniej optymistycznie, ale z nutą nadziei, zaczęli budzić się restauratorzy, którzy prowadzą restauracje poza szlakami czy miejscowościami turystycznymi. Najtrudniej powrót do normalnego funkcjonowania przyszedł tym, którzy swoje biznesy oparli na karmieniu pracowników biur, bo ci w dużym stopniu pozostali w pracy zdalnej. Niełatwy powrót mieli także ci, którzy żyli z turystów spoza Polski. Gdy już pojawił się pierwszy oddech i nadzieja, że może uda się małymi krokami znów zacząć zarabiać na prowadzeniu restauracji, w mediach pojawiły się nowe informacje o wznawianiu restrykcji i zapowiedzi, że znów trzeba będzie się liczyć z utrudnieniami, które mogą blokować i tak ledwo widoczne zyski.
Skrajne podejścia do rygoru
Tak jak można spotkać różnych gości, tak i...