Koniec roku związany z Bożym Narodzeniem i sylwestrem zawsze w gastronomii przynosił zyski. Tym razem nie wiemy, jak będą wyglądały kolejne dni, tygodnie i miesiące. Nie można jednak bezczynnie siedzieć. Trzeba działać i już teraz pomyśleć o ofercie świątecznej dla firm i klientów indywidualnych.
Kiedy piszę ten materiał, ważą się decyzje związane z kolejnymi obostrzeniami spowodowanymi ogromnym wzrostem zachorowań na COVID, a atmosfera wokół pandemii wzbudza coraz silniejsze emocje – zarówno tych, którzy obawiają się wirusa, jak i tych, którzy pandemię traktują wyłącznie jako światową wojnę polityczną. Obojętnie, po której stronie się staje, nie da się nie zauważyć, że pandemia zaczyna coraz bardziej dotykać branżę gastronomiczną i obawy o przetrwanie wielu restauracji rosną tak, jak liczba chorych na COVID – lawinowo. Dla właścicieli nie jest to jednak pora letargu i zastanawiania się, co dalej. To czas, kiedy trzeba zakasać rękawy i zawalczyć już nie o zyski, ale co najmniej o przetrwanie.
Jest inaczej, niż było…
Jeszcze rok temu gastronomia szykowała się do całkiem dobrego okresu pod kątem sprzedaży w lokalu – organizacji przyjęć wigilijnych oraz organizacji kateringów świątecznych. Dziś pod ogromnym znakiem zapytania stają nie tylko wszelkie imprezy, które mogą ze względów ograniczeń pandemicznych się nie odbyć. Również przez to, że goście po prostu boją się spotkań w szerszym gronie, a nawet wychodzenia do restauracji, i to bez względu na to, jak bezpiecznie może w niej być. W jaki sposób zatem zarobić w przedświątecznym okresie chociażby po to, by restauracja – wraz z wygaszaniem się pandemii, które kiedyś w końcu nastąpi – miała jeszcze swoje miejsce na rynku?...