Co powstrzymuje polskich restauratorów przed oferowaniem wina na kieliszki? Zapewne lęk przed stratą niesprzedanego wina. I tu są w błędzie, bo dobra organizacja pracy, technologia i właściwości wielu alkoholi pozwalają na ich szybką sprzedaż bądź długie przetrzymywanie bez utraty jakości. Wino na kieliszki w swojej karcie może mieć każda restauracja – od lunch baru po fine dining. Różnica między nimi polega na dostosowaniu oferty do możliwości firmy i oczekiwań klienta.
Wino dla każdego
– Tam, gdzie jest mało czasu, duży ruch i brak wykształconego personelu, najlepiej oferować dwa najbardziej uniwersalne wina – czerwone pasujące do dań mięsnych i białe pod ryby oraz dania wegetariańskie – wskazuje Radosław Lis, przedstawiciel Domu Wina w Warszawie. – Kelner szybko opanuje podstawową wiedzę o marce, a klient nie będzie męczyć się z wyborem – dodaje. W restauracjach nastawionych na celebrowanie posiłku lista win na kieliszki powinna być dłuższa. Marcin Schilling, barman i sommelier z wieloletnim doświadczeniem pracy w Londynie, twierdzi, że w jego angielskich restauracjach w karcie zawsze były oferowane na kieliszki: szampan, cava, pięć win białych, pięć czerwonych i przynajmniej dwa wzmacniane. – To daje i klientowi, i sommelierowi duże pole manewru – uważa. Polscy menedżerowie zapewne teraz łapią się za głowę na myśl o psujących się butelkach szampana czy cavy, nie mówiąc już o winach premium. Fachowcy twierdzą, że wcale tak być nie musi.
Bąbelki mają moc
Nie bójmy się win musujących! – Taki np. szampan to wino bardzo wszechstronne – możemy je proponować zarówno jako aperitif, jak i do dania głównego – radzi Wojciech Giebuta, autor publikacji o sztuce łączenia win z potrawami. – Musiak podany przed posiłkiem oczyści kubki smakowe i pobudzi apetyt. No i na wstępie podniesie prestiż spotkania – dodaje. A co zrobić z niepełną butelką? Szampan, cava, prosecco czy inne wino musujące po otwarciu doskonale się przechowuje. Wino spokojne psuje...