W ostatnich kilku latach Berlin staje się kultowym ośrodkiem kultury kulinarnej, który za trendami nie tylko podąża, ale wręcz je wyznacza. Stolica Niemiec jest miejscem, w którym kreatywni magicy kuchni spotykają się z „wolnymi duchami” sfery kulinarnej, wszyscy gnani swą pasją eksperymentowania, kosmopolitycznym światopoglądem i pragnieniem jakości.
W kwestiach rozkoszy podniebienia Berlin pozostaje wierny swojej reputacji – miasta, które nigdy nie spoczywa na laurach. Nieustannie przoduje w kreowaniu lub wprowadzaniu nowych kulinarnych trendów. Były impresario klubowy Heinz „Cookie“ Gindullis zalicza się do grona osób, o których głośno z powodu ich własnej przemiany. W ostatnich latach skupił swą uwagę na zaszczepieniu w stolicy awangardowych idei restauracyjnych, takich jak wegetariańska świątynia Cookies Cream z szefem Stephanem Hentschlem – teraz wyróżnionym jedną gwiazdką Michelin – czy kosmopolityczna jaskinia finediningowa Crackers. Otwierając swą najnowszą restaurację Data Kitchen niedaleko Hackescher Markt, Gindullis stał się pionierem cyfryzacji w branży gastronomicznej w Berlinie. We współpracy z SAP stworzono futurystyczną koncepcję gastronomiczną, w której klienci składają zamówienie i dokonują płatności poprzez aplikację, a następnie odbierają świeżo przygotowany, zdrowy posiłek z przegródek w scyfryzowanej ścianie, którą otwiera się, klikając na link podany w aplikacji. Bez kelnerów, bez czekania, a jednak z personalizowaną obsługą. Sezonowymi daniami z regionalnych produktów można potem spokojnie delektować się w modnej kafejce (www.datakitchen.berlin).
„Brutalnie lokalne” i inne berlińskie trendy
Komu potrzebne są główne dania, gdy można nasycić burczące żołądki kuszącą tęczą przystawek? Od roku Fabian Fischer w Bricole Bar w Prenzlauer Berg pokazuje żądnym rozkoszy podniebieniom, jak to zrobić sezonowym menu z regionalnych produktów we francuskim stylu bistro na małych talerzykach. Uzupełnienie stanowi bogata karta win oferowanych w butelkach po cenie półkowej plus 16 euro korkowego (www.bricole.de). Wyśmienitym powodem ominięcia i przystawek, i głównych dań jest Coda Dessert Bar w Neukölln. Rene Frank, były cukiernik w wyróżnionej trzema gwiazdkami Michelin restauracji La Vie w Osnabrück, uczynił deser, ostatni akcent posiłku, głównym wydarzeniem. Z niewyczerpaną kreatywnością, doświadczeniem i zamiłowaniem do eksperymentowania raczy podniebienia takimi kompozycjami jak ciemna czekolada ze śliwkami, orzechami i cykorią. Perfekcyjnie dopieszczone menu koktajli dopełnia wybór słodkości (www. coda-berlin.com). Billy Wagner, kreatywny mózg kryjący się za Nobelhart & Schmutzig idzie krok naprzód. „Brutalnie lokalne” – to filozofia gwiazdy sommelierstwa, która swe rzemiosło szlifowała pod okiem m. in. Müllera. To oznacza, że wszystkie składniki pochodzą – bez wyjątku – od wytwórców w Berlinie i jego okolicach oraz nad pobliskim Bałtykiem. Dlatego nie znajdziemy tu papryki ani cytryn. Intelektualnie ambitne dania są świeże i sezonowe lub konserwowane naturalnym sposobem z użyciem tak tradycyjnych metod jak kiszenie, solankowanie i fermentacja. Takie podejście, uznawane za jedno z najbardziej innowacyjnych w Niemczech, zostało nagrodzone specjalną gwiazdką Michelin w 2016 r. (www. nobelhartundschmutzig.com).
Nieco dziwne może wydawać się pójście do restauracji, by samemu przyrządzić posiłek,...
Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów.
