Kiedyś to było prosto. Flaszka wódki na głowę, wliczając w to dzieci, dziadków oraz księdza, i po kłopocie. W dzisiejszych czasach wybór jest znacznie szerszy, a przez to trudniejszy. Coraz częściej na weselnych przyjęciach obok nadal niestety królującej wódki pojawiają się piwo, kolorowe drinki oraz naturalnie wino.
Właśnie z tym winem jest spory kłopot. Przedstawiamy więc poniżej kilka naszych pomysłów i przemyśleń na ten temat.
Na początek, na toast
Zaczynamy od aperitifu, który jednocześnie jest pierwszym toastem. Tu bez wyjątku najlepiej sprawdzi się jakieś wino musujące. Może to być niezwykle modne ostatnio prosecco albo hiszpańska cava najlepiej w wersji semi-seco – wtedy smakowała będzie każdemu. Jeżeli ktoś ma pieniądze i fantazję i chce podać oryginalnego szampana, to proszę bardzo, ale sugeruję wybrać coś z tych młodszych i lżejszych. Wbrew pozorom najlepsze, a co za tym idzie najdroższe, wina z Szampanii są na tyle ciężkie i intensywne, że nie za bardzo nadają się na sam początek imprezy. Jeżeli ma być szampan, a aperitif ma trwać dłużej niż kilka chwil, to proponowałbym, aby równocześnie podane zostały jakieś drobne przekąski – choćby tartinki. Jest jeszcze jedna, najważniejsza sprawa, jeżeli chodzi o wino na początek. Musi być ono bardzo mocno schłodzone i dopiero co nalane do kieliszka. Nie ma nic gorszego niż ciepły, wygazowany, nawet dobrej jakości musiak. Powinno się uczulać na to obsługę wesela. Kelnerzy chcą, aby wszystko przebiegało sprawnie i szybko, napełniają więc kieliszki dużo wcześniej. I co z tego, że wtedy wino było zimne? Po 10 minutach w letnim upale nie będzie się już do niczego nadawało.
Wersja podstawowa
Klasyczna impreza weselna to dwu- lub trzydaniowy obiad, potem wybór zimnych sałat i zakąsek. Następnie co godzinę lub dwie jakieś...